piątek, 24 czerwca 2016

Rozdział 7

Wczesnym rankiem Hermionę obudziło pukanie do drzwi. Spodziewając się, że to prefekt budzi ich na zajęcia (a ich prefektem była Alex Grey, dziewczyna) wyszła w podkoszulku na ramiączkach oraz dresach. Otwierając, przetarła oczy. Nie spodziewała się tego, co tam zobaczyła, a raczej kogo. Przed drzwiami stał Draco w roztrzepanej fryzurze, opierający się o framugę. Dziewczyna zamierzała zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, lecz on przytrzymał je ręką. -Czego chcesz?- fuknęła na niego. Chłopak wywrócił oczami i wyciągnął ją na korytarz. – Zostaw mnie! -Nie krzycz, bo pobudzisz wszystkie koleżanki, a i tak niczego nie wskórasz.- warknął cicho, acz stanowczo. -Wczoraj ci jakoś nie zależało na tym aby ze mną porozmawiać. – mruknęła pod nosem.- Mów bo chce spać - Dracon prychnął pod nosem i obrzucił ją spojrzeniem. Kobieta dopiero po chwili zorientowała się, że ma na sobie bardzo skąpy strój. -Ty świnio!- pacnęła go w ramie i weszła do pokoju. – Spotkamy się po lekcjach, muszę się na nie przygotować. Chyba że nie masz ochoty. –Postarała się zamknąć drzwi cicho, jednak większość dziewczyn już nie spało z zaciekawieniem przysłuchując się rozmowie. Ona nie zwróciła na nich uwagi i jako pierwsza zajęła łazienkę. Uważała, że w pierwszy dzień należy zrobić wrażenie na innych, więc ubrała się w najładniejsze ciuchy jakie miała. Wybrała zestaw i doprowadziła włosy do porządku oraz spryskała się ulubionymi perfumami. Popatrzyła na zegarek, była 9:45, więc najwyższa pora, aby ruszyć na śniadanie. Wychodząc z pokoju wspólnego nawet się nie oglądnęła, ponieważ była dość nieśmiała, przez co na razie nie miała wielu przyjaciół… Szczerze powiedziawszy, jedynym przyjacielem jakiego miała, był Draco. Ale czy ich przyjaźń przetrwa? Pokręciła szybko głową odrzucając tę myśl od siebie. Na pewno dadzą radę! Z takimi myślami doszła do Wielkiej Sali, gdzie szukała wzrokiem wolnego miejsca, którego było dość dużo, ponieważ do śniadania było jeszcze 10 minut. Siadając patrzyła na tłum ludzi wkraczających do pomieszczenia. W między czasie mignęła jej blond czupryna Malfoya. Westchnęła i czekała, aż dyrektor skończy przemawiać. -Teraz między stołami przejdą prefekci, którzy rozdają wam plany lekcji. Ślizgoni standardowo mają lekcje z Gryfonami, a Krukoni z Puchonami. – uśmiechnął się. – A teraz smacznego!- wszystkie wazy zapełniły się jedzeniem. Ciekawe kto to wszystko przygotowuje… Wszyscy zajadali przez pół godziny, później misy się opróżniły. Hermiona podniosła się z miejsca i zamierzała ruszyć do przejścia, lecz zawołał ją chłopak, którego poznała w pociągu, mianowicie Harry. -Cześć Hermiona! Jak się masz? Chodź, przedstawię cię innym. – mówiąc to wziął ją za rękę i zaprowadził do gromadki rudych osób. – Rona już znasz, to jest Fred i George, a to jest ich siostra Ginny. – rudowłosa dziewczyna zarumieniła się na jego słowa. Nieśmiało pomachała jej ręką. – Widziałam cie w naszym pokoju, wychodzi na to, że jesteśmy na tym samym roku. – uśmiechnęła się. Miona pokiwała głową. – Rzecz w tym, że ja jestem rok starsza, powinnam być na tym roku, co Harry i Ron. – uśmiechnęła się i pokrótce wyjaśniła zgromadzonym zaistniałą sytuacje. -Ale jak to? Ja w życiu nie zrobiłbym tego swoim dzieciom, Hogwart to super szkoła! -Może dlatego, że ty nigdy dzieci mieć nie będziesz, kto by chciał taką pokrakę? – wtrąciła się dziewczyna z twarzą mopsa, która przechodziła obok nich. – Brudna krew, oczywiście że to Wesleyowie. Nie to co ten nowy blondyn, Draco… Jeśli się nie mylę. To jest dopiero facet- rozmarzyła się. W Hermionie się coś zagotowało. Taka imitacja kobiety na pewno nie będzie się tak wyrażała o JEJ przyjacielu. Fakt, może i był przystojny, ale nie dorastała mu do pięt. Zmroziła ją tylko wzrokiem, nic się nie odzywając. -Chodźcie, nie będziemy brudzić arystokratek. – warknęła Ginny i wszyscy ruszyli w stronę wyjścia. Brązowowłosa odwróciła się na chwilkę, ale gdy zobaczyła, że blondyn jest zajęty rozmową z jakimiś dziewczynami pokręciła ze zrezygnowaniem głową i poszła za grupką. Zerknęła na na plan lekcji, pierwsza była transmutacja. -To co Hermiona, idziemy? – zagadała Ginny, na co ona kiwnęła głową. Pożegnały się ze znajomymi i ruszyły na piętro. Stanęły razem pod salą i zaczęła się ożywiona rozmowa. -Ci ślizgoni… Mili są? Kompletnie nic nie wiem o świecie czarodziei… - zmieszała się lekko, gdy przechodząca grupa chłopaków obrzuciła ją spojrzeniem. Starała się nie zwracać na to uwagi, lecz po chwili wszedł na piętro Draco w otoczeniu nowych kolegów. -Nie za bardzo. Gryfoni i Ślizgoni od lat prowadzą między sobą walkę, nikt do końca nie wie dlaczego. – skończyła, bo do nich podszedł blondyn. - Cześć puszysta. – cmoknął ją w policzek. -Cześć fretka- mruknęła pod nosem. – Poznaj Ginny Weasley. – przywitał się skinięciem głowy. -Cześć, jestem Draco Malfoy. – mrugnął do niej. – Możemy porozmawiać?- zwrócił się do brązowookiej na co ta kiwnęła głową. - Zaraz wracam. – odeszła z Malfoyem w kąt. -Zła jesteś?- zapytał prosto z mostu. -Nie, no nie! Nie jestem zła! Za co? Za to, że wczoraj totalnie mnie olałeś? Jak mogłabym się za to obrazić? Mógłbyś czasami pomyśleć, wiesz?- odepchnęła go lekko. – Daj mi na razie spokój. – warknęła pod nosem i wkurzona próbowała go ominąć, lecz ten nie dawał za wygraną. -Mionuuuuś, przepraszam… Właściwie to nic nie usprawiedliwia mojego zachowania, mogę jedynie przeprosić… Siedzimy razem? -A twoje panienki nie będą obrażone? – skrzywiła się, gdy zobaczyła grupkę blond dziewczyn, które patrzyły na nią z wyrzutem i nienawiścią. Uniosła pytająco brwi, na co one prychnęły i odwróciły wzrok. -O kim mówisz? – zmarszczył brwi, jakby gniewnie. – Przyjaźnie się z nimi, czy z tobą? -Właściwie to sama nie wiem. – szepnęła cicho. – No dobrze, przepraszam. – Przytuliła chłopaka krótko ale mocno. -Porozmawiamy wieczorem, dobrze? – uśmiechnął się, a ona pokiwała głową. – Możesz usiąść z rudą, ale nie myśl, że na kolejnych lekcjach ci odpuszczę. Przynajmniej na połowie będziemy razem. -I jak ja mam się przez cały rok coś nauczyć, siedząc z tobą?- zażartowała gryfona, a po jej słowach zabrzmiał dzwonek. Mając na końcu języka jakąś dobrą ripostę, Draco zmierzał do powiedzenia jej, lecz ona zwinnie wymknęła mu się spod jego ramion. Wystawiła mu język i weszła do sali. Razem z dziewczyną zajęły środkową ławkę, chwilę po tym pojawiły się przed nimi podręczniki. Gdy wszyscy zajęli miejsca zza drzwi, które znajdowały się w rogu sali wyszła kotka. Połowa klasy zmarszczyła brwi, a połowa wystraszyła się, gdy owe zwierzę zamieniło się w kobietę, dokładnie w… -Witajcie, jestem Minerva Mcgonagall i to ja będę w tym roku uczyła was transmutacji… - Lekcja zleciała im szybko, podobnie jak kolejne. Na każdym przedmiocie nauczyciele wydawali się mili, poza eliksirami. Było widać, że nauczyciel nie przepada za gryfonami. Po ostatniej lekcji Hermiona pożegnała się z Ginny i poszła na błonia sama. Musiała przemyśleć parę rzeczy. Rozglądnęła się po okolicy, która wieczorem miała w sobie wiele grozy, ale również i uroku. Ruszyła przed siebie, aż nagle potknęła się o korzeń. Syknęła z bólu, lecz szybko zamilkła. Coś się poruszyło i zmierzało w jej stronę. Zaintrygowana dziewczyna wstała i cos złapało ją od tyłu. Chciała krzyknąć, lecz usłyszała przy swoim uchu męski, szyderczy głos. -Milcz idiotko, albo poderżnę ci gardło. – warknął, ale pomimo ostrzeżeń, Hermiona nie przestawała się miotać i wrzeszczeć. -Frank, ona ma być cała u Pana! Otumań ją albo coś, bo zaraz oszaleje!- dziewczyna próbując coś szybko wymyśleć i ugryzła napastnika, który ją puścił. Zaczęła uciekać w stronę lasu, ale oni rzucili na nią zaklęcie, mianowicie Levicorpus, przez co zawisła w powietrzu. -Powiedziałem coś do cholery?! – zamknęła oczy i uderzył w nią czerwony promień, po chwili była ciemność. -Uważaj na nią, Pan nas zabije, jeśli jej coś zrobimy, a uwierz, nie mam ochoty być jedzeniem dla jego pupili. Rusz się!- zawinął dziewczynę w płaszcz i wziął na ramiona. Teleportowali się z głuchym trzaskiem w ciemny korytarz, a następnie weszli w drzwi. Podążyli za skrzatem, który wskazał im drogę. -Nareszcie… - szepnął Pan…
_________________________Shalerva.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz