piątek, 24 czerwca 2016

Rozdział 7

Wczesnym rankiem Hermionę obudziło pukanie do drzwi. Spodziewając się, że to prefekt budzi ich na zajęcia (a ich prefektem była Alex Grey, dziewczyna) wyszła w podkoszulku na ramiączkach oraz dresach. Otwierając, przetarła oczy. Nie spodziewała się tego, co tam zobaczyła, a raczej kogo. Przed drzwiami stał Draco w roztrzepanej fryzurze, opierający się o framugę. Dziewczyna zamierzała zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, lecz on przytrzymał je ręką. -Czego chcesz?- fuknęła na niego. Chłopak wywrócił oczami i wyciągnął ją na korytarz. – Zostaw mnie! -Nie krzycz, bo pobudzisz wszystkie koleżanki, a i tak niczego nie wskórasz.- warknął cicho, acz stanowczo. -Wczoraj ci jakoś nie zależało na tym aby ze mną porozmawiać. – mruknęła pod nosem.- Mów bo chce spać - Dracon prychnął pod nosem i obrzucił ją spojrzeniem. Kobieta dopiero po chwili zorientowała się, że ma na sobie bardzo skąpy strój. -Ty świnio!- pacnęła go w ramie i weszła do pokoju. – Spotkamy się po lekcjach, muszę się na nie przygotować. Chyba że nie masz ochoty. –Postarała się zamknąć drzwi cicho, jednak większość dziewczyn już nie spało z zaciekawieniem przysłuchując się rozmowie. Ona nie zwróciła na nich uwagi i jako pierwsza zajęła łazienkę. Uważała, że w pierwszy dzień należy zrobić wrażenie na innych, więc ubrała się w najładniejsze ciuchy jakie miała. Wybrała zestaw i doprowadziła włosy do porządku oraz spryskała się ulubionymi perfumami. Popatrzyła na zegarek, była 9:45, więc najwyższa pora, aby ruszyć na śniadanie. Wychodząc z pokoju wspólnego nawet się nie oglądnęła, ponieważ była dość nieśmiała, przez co na razie nie miała wielu przyjaciół… Szczerze powiedziawszy, jedynym przyjacielem jakiego miała, był Draco. Ale czy ich przyjaźń przetrwa? Pokręciła szybko głową odrzucając tę myśl od siebie. Na pewno dadzą radę! Z takimi myślami doszła do Wielkiej Sali, gdzie szukała wzrokiem wolnego miejsca, którego było dość dużo, ponieważ do śniadania było jeszcze 10 minut. Siadając patrzyła na tłum ludzi wkraczających do pomieszczenia. W między czasie mignęła jej blond czupryna Malfoya. Westchnęła i czekała, aż dyrektor skończy przemawiać. -Teraz między stołami przejdą prefekci, którzy rozdają wam plany lekcji. Ślizgoni standardowo mają lekcje z Gryfonami, a Krukoni z Puchonami. – uśmiechnął się. – A teraz smacznego!- wszystkie wazy zapełniły się jedzeniem. Ciekawe kto to wszystko przygotowuje… Wszyscy zajadali przez pół godziny, później misy się opróżniły. Hermiona podniosła się z miejsca i zamierzała ruszyć do przejścia, lecz zawołał ją chłopak, którego poznała w pociągu, mianowicie Harry. -Cześć Hermiona! Jak się masz? Chodź, przedstawię cię innym. – mówiąc to wziął ją za rękę i zaprowadził do gromadki rudych osób. – Rona już znasz, to jest Fred i George, a to jest ich siostra Ginny. – rudowłosa dziewczyna zarumieniła się na jego słowa. Nieśmiało pomachała jej ręką. – Widziałam cie w naszym pokoju, wychodzi na to, że jesteśmy na tym samym roku. – uśmiechnęła się. Miona pokiwała głową. – Rzecz w tym, że ja jestem rok starsza, powinnam być na tym roku, co Harry i Ron. – uśmiechnęła się i pokrótce wyjaśniła zgromadzonym zaistniałą sytuacje. -Ale jak to? Ja w życiu nie zrobiłbym tego swoim dzieciom, Hogwart to super szkoła! -Może dlatego, że ty nigdy dzieci mieć nie będziesz, kto by chciał taką pokrakę? – wtrąciła się dziewczyna z twarzą mopsa, która przechodziła obok nich. – Brudna krew, oczywiście że to Wesleyowie. Nie to co ten nowy blondyn, Draco… Jeśli się nie mylę. To jest dopiero facet- rozmarzyła się. W Hermionie się coś zagotowało. Taka imitacja kobiety na pewno nie będzie się tak wyrażała o JEJ przyjacielu. Fakt, może i był przystojny, ale nie dorastała mu do pięt. Zmroziła ją tylko wzrokiem, nic się nie odzywając. -Chodźcie, nie będziemy brudzić arystokratek. – warknęła Ginny i wszyscy ruszyli w stronę wyjścia. Brązowowłosa odwróciła się na chwilkę, ale gdy zobaczyła, że blondyn jest zajęty rozmową z jakimiś dziewczynami pokręciła ze zrezygnowaniem głową i poszła za grupką. Zerknęła na na plan lekcji, pierwsza była transmutacja. -To co Hermiona, idziemy? – zagadała Ginny, na co ona kiwnęła głową. Pożegnały się ze znajomymi i ruszyły na piętro. Stanęły razem pod salą i zaczęła się ożywiona rozmowa. -Ci ślizgoni… Mili są? Kompletnie nic nie wiem o świecie czarodziei… - zmieszała się lekko, gdy przechodząca grupa chłopaków obrzuciła ją spojrzeniem. Starała się nie zwracać na to uwagi, lecz po chwili wszedł na piętro Draco w otoczeniu nowych kolegów. -Nie za bardzo. Gryfoni i Ślizgoni od lat prowadzą między sobą walkę, nikt do końca nie wie dlaczego. – skończyła, bo do nich podszedł blondyn. - Cześć puszysta. – cmoknął ją w policzek. -Cześć fretka- mruknęła pod nosem. – Poznaj Ginny Weasley. – przywitał się skinięciem głowy. -Cześć, jestem Draco Malfoy. – mrugnął do niej. – Możemy porozmawiać?- zwrócił się do brązowookiej na co ta kiwnęła głową. - Zaraz wracam. – odeszła z Malfoyem w kąt. -Zła jesteś?- zapytał prosto z mostu. -Nie, no nie! Nie jestem zła! Za co? Za to, że wczoraj totalnie mnie olałeś? Jak mogłabym się za to obrazić? Mógłbyś czasami pomyśleć, wiesz?- odepchnęła go lekko. – Daj mi na razie spokój. – warknęła pod nosem i wkurzona próbowała go ominąć, lecz ten nie dawał za wygraną. -Mionuuuuś, przepraszam… Właściwie to nic nie usprawiedliwia mojego zachowania, mogę jedynie przeprosić… Siedzimy razem? -A twoje panienki nie będą obrażone? – skrzywiła się, gdy zobaczyła grupkę blond dziewczyn, które patrzyły na nią z wyrzutem i nienawiścią. Uniosła pytająco brwi, na co one prychnęły i odwróciły wzrok. -O kim mówisz? – zmarszczył brwi, jakby gniewnie. – Przyjaźnie się z nimi, czy z tobą? -Właściwie to sama nie wiem. – szepnęła cicho. – No dobrze, przepraszam. – Przytuliła chłopaka krótko ale mocno. -Porozmawiamy wieczorem, dobrze? – uśmiechnął się, a ona pokiwała głową. – Możesz usiąść z rudą, ale nie myśl, że na kolejnych lekcjach ci odpuszczę. Przynajmniej na połowie będziemy razem. -I jak ja mam się przez cały rok coś nauczyć, siedząc z tobą?- zażartowała gryfona, a po jej słowach zabrzmiał dzwonek. Mając na końcu języka jakąś dobrą ripostę, Draco zmierzał do powiedzenia jej, lecz ona zwinnie wymknęła mu się spod jego ramion. Wystawiła mu język i weszła do sali. Razem z dziewczyną zajęły środkową ławkę, chwilę po tym pojawiły się przed nimi podręczniki. Gdy wszyscy zajęli miejsca zza drzwi, które znajdowały się w rogu sali wyszła kotka. Połowa klasy zmarszczyła brwi, a połowa wystraszyła się, gdy owe zwierzę zamieniło się w kobietę, dokładnie w… -Witajcie, jestem Minerva Mcgonagall i to ja będę w tym roku uczyła was transmutacji… - Lekcja zleciała im szybko, podobnie jak kolejne. Na każdym przedmiocie nauczyciele wydawali się mili, poza eliksirami. Było widać, że nauczyciel nie przepada za gryfonami. Po ostatniej lekcji Hermiona pożegnała się z Ginny i poszła na błonia sama. Musiała przemyśleć parę rzeczy. Rozglądnęła się po okolicy, która wieczorem miała w sobie wiele grozy, ale również i uroku. Ruszyła przed siebie, aż nagle potknęła się o korzeń. Syknęła z bólu, lecz szybko zamilkła. Coś się poruszyło i zmierzało w jej stronę. Zaintrygowana dziewczyna wstała i cos złapało ją od tyłu. Chciała krzyknąć, lecz usłyszała przy swoim uchu męski, szyderczy głos. -Milcz idiotko, albo poderżnę ci gardło. – warknął, ale pomimo ostrzeżeń, Hermiona nie przestawała się miotać i wrzeszczeć. -Frank, ona ma być cała u Pana! Otumań ją albo coś, bo zaraz oszaleje!- dziewczyna próbując coś szybko wymyśleć i ugryzła napastnika, który ją puścił. Zaczęła uciekać w stronę lasu, ale oni rzucili na nią zaklęcie, mianowicie Levicorpus, przez co zawisła w powietrzu. -Powiedziałem coś do cholery?! – zamknęła oczy i uderzył w nią czerwony promień, po chwili była ciemność. -Uważaj na nią, Pan nas zabije, jeśli jej coś zrobimy, a uwierz, nie mam ochoty być jedzeniem dla jego pupili. Rusz się!- zawinął dziewczynę w płaszcz i wziął na ramiona. Teleportowali się z głuchym trzaskiem w ciemny korytarz, a następnie weszli w drzwi. Podążyli za skrzatem, który wskazał im drogę. -Nareszcie… - szepnął Pan…
_________________________Shalerva.

Rozdział 6

Wczesnym rankiem Hermionę obudziło pukanie do drzwi. Spodziewając się, że to prefekt budzi ich na zajęcia (a ich prefektem była Alex Grey, dziewczyna) wyszła w podkoszulku na ramiączkach oraz dresach. Otwierając, przetarła oczy. Nie spodziewała się tego, co tam zobaczyła, a raczej kogo. Przed drzwiami stał Draco w roztrzepanej fryzurze, opierający się o framugę. Dziewczyna zamierzała zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, lecz on przytrzymał je ręką. -Czego chcesz?- fuknęła na niego. Chłopak wywrócił oczami i wyciągnął ją na korytarz. – Zostaw mnie! -Nie krzycz, bo pobudzisz wszystkie koleżanki, a i tak niczego nie wskórasz.- warknął cicho, acz stanowczo. -Wczoraj ci jakoś nie zależało na tym aby ze mną porozmawiać. – mruknęła pod nosem.- Mów bo chce spać - Dracon prychnął pod nosem i obrzucił ją spojrzeniem. Kobieta dopiero po chwili zorientowała się, że ma na sobie bardzo skąpy strój. -Ty świnio!- pacnęła go w ramie i weszła do pokoju. – Spotkamy się po lekcjach, muszę się na nie przygotować. Chyba że nie masz ochoty. –Postarała się zamknąć drzwi cicho, jednak większość dziewczyn już nie spało z zaciekawieniem przysłuchując się rozmowie. Ona nie zwróciła na nich uwagi i jako pierwsza zajęła łazienkę. Uważała, że w pierwszy dzień należy zrobić wrażenie na innych, więc ubrała się w najładniejsze ciuchy jakie miała. Wybrała zestaw i doprowadziła włosy do porządku oraz spryskała się ulubionymi perfumami. Popatrzyła na zegarek, była 9:45, więc najwyższa pora, aby ruszyć na śniadanie. Wychodząc z pokoju wspólnego nawet się nie oglądnęła, ponieważ była dość nieśmiała, przez co na razie nie miała wielu przyjaciół… Szczerze powiedziawszy, jedynym przyjacielem jakiego miała, był Draco. Ale czy ich przyjaźń przetrwa? Pokręciła szybko głową odrzucając tę myśl od siebie. Na pewno dadzą radę! Z takimi myślami doszła do Wielkiej Sali, gdzie szukała wzrokiem wolnego miejsca, którego było dość dużo, ponieważ do śniadania było jeszcze 10 minut. Siadając patrzyła na tłum ludzi wkraczających do pomieszczenia. W między czasie mignęła jej blond czupryna Malfoya. Westchnęła i czekała, aż dyrektor skończy przemawiać. -Teraz między stołami przejdą prefekci, którzy rozdają wam plany lekcji. Ślizgoni standardowo mają lekcje z Gryfonami, a Krukoni z Puchonami. – uśmiechnął się. – A teraz smacznego!- wszystkie wazy zapełniły się jedzeniem. Ciekawe kto to wszystko przygotowuje… Wszyscy zajadali przez pół godziny, później misy się opróżniły. Hermiona podniosła się z miejsca i zamierzała ruszyć do przejścia, lecz zawołał ją chłopak, którego poznała w pociągu, mianowicie Harry. -Cześć Hermiona! Jak się masz? Chodź, przedstawię cię innym. – mówiąc to wziął ją za rękę i zaprowadził do gromadki rudych osób. – Rona już znasz, to jest Fred i George, a to jest ich siostra Ginny. – rudowłosa dziewczyna zarumieniła się na jego słowa. Nieśmiało pomachała jej ręką. – Widziałam cie w naszym pokoju, wychodzi na to, że jesteśmy na tym samym roku. – uśmiechnęła się. Miona pokiwała głową. – Rzecz w tym, że ja jestem rok starsza, powinnam być na tym roku, co Harry i Ron. – uśmiechnęła się i pokrótce wyjaśniła zgromadzonym zaistniałą sytuacje. -Ale jak to? Ja w życiu nie zrobiłbym tego swoim dzieciom, Hogwart to super szkoła! -Może dlatego, że ty nigdy dzieci mieć nie będziesz, kto by chciał taką pokrakę? – wtrąciła się dziewczyna z twarzą mopsa, która przechodziła obok nich. – Brudna krew, oczywiście że to Wesleyowie. Nie to co ten nowy blondyn, Draco… Jeśli się nie mylę. To jest dopiero facet- rozmarzyła się. W Hermionie się coś zagotowało. Taka imitacja kobiety na pewno nie będzie się tak wyrażała o JEJ przyjacielu. Fakt, może i był przystojny, ale nie dorastała mu do pięt. Zmroziła ją tylko wzrokiem, nic się nie odzywając. -Chodźcie, nie będziemy brudzić arystokratek. – warknęła Ginny i wszyscy ruszyli w stronę wyjścia. Brązowowłosa odwróciła się na chwilkę, ale gdy zobaczyła, że blondyn jest zajęty rozmową z jakimiś dziewczynami pokręciła ze zrezygnowaniem głową i poszła za grupką. Zerknęła na na plan lekcji, pierwsza była transmutacja. -To co Hermiona, idziemy? – zagadała Ginny, na co ona kiwnęła głową. Pożegnały się ze znajomymi i ruszyły na piętro. Stanęły razem pod salą i zaczęła się ożywiona rozmowa. -Ci ślizgoni… Mili są? Kompletnie nic nie wiem o świecie czarodziei… - zmieszała się lekko, gdy przechodząca grupa chłopaków obrzuciła ją spojrzeniem. Starała się nie zwracać na to uwagi, lecz po chwili wszedł na piętro Draco w otoczeniu nowych kolegów. -Nie za bardzo. Gryfoni i Ślizgoni od lat prowadzą między sobą walkę, nikt do końca nie wie dlaczego. – skończyła, bo do nich podszedł blondyn. - Cześć puszysta. – cmoknął ją w policzek. -Cześć fretka- mruknęła pod nosem. – Poznaj Ginny Weasley. – przywitał się skinięciem głowy. -Cześć, jestem Draco Malfoy. – mrugnął do niej. – Możemy porozmawiać?- zwrócił się do brązowookiej na co ta kiwnęła głową. - Zaraz wracam. – odeszła z Malfoyem w kąt. -Zła jesteś?- zapytał prosto z mostu. -Nie, no nie! Nie jestem zła! Za co? Za to, że wczoraj totalnie mnie olałeś? Jak mogłabym się za to obrazić? Mógłbyś czasami pomyśleć, wiesz?- odepchnęła go lekko. – Daj mi na razie spokój. – warknęła pod nosem i wkurzona próbowała go ominąć, lecz ten nie dawał za wygraną. -Mionuuuuś, przepraszam… Właściwie to nic nie usprawiedliwia mojego zachowania, mogę jedynie przeprosić… Siedzimy razem? -A twoje panienki nie będą obrażone? – skrzywiła się, gdy zobaczyła grupkę blond dziewczyn, które patrzyły na nią z wyrzutem i nienawiścią. Uniosła pytająco brwi, na co one prychnęły i odwróciły wzrok. -O kim mówisz? – zmarszczył brwi, jakby gniewnie. – Przyjaźnie się z nimi, czy z tobą? -Właściwie to sama nie wiem. – szepnęła cicho. – No dobrze, przepraszam. – Przytuliła chłopaka krótko ale mocno. -Porozmawiamy wieczorem, dobrze? – uśmiechnął się, a ona pokiwała głową. – Możesz usiąść z rudą, ale nie myśl, że na kolejnych lekcjach ci odpuszczę. Przynajmniej na połowie będziemy razem. -I jak ja mam się przez cały rok coś nauczyć, siedząc z tobą?- zażartowała gryfona, a po jej słowach zabrzmiał dzwonek. Mając na końcu języka jakąś dobrą ripostę, Draco zmierzał do powiedzenia jej, lecz ona zwinnie wymknęła mu się spod jego ramion. Wystawiła mu język i weszła do sali. Razem z dziewczyną zajęły środkową ławkę, chwilę po tym pojawiły się przed nimi podręczniki. Gdy wszyscy zajęli miejsca zza drzwi, które znajdowały się w rogu sali wyszła kotka. Połowa klasy zmarszczyła brwi, a połowa wystraszyła się, gdy owe zwierzę zamieniło się w kobietę, dokładnie w… -Witajcie, jestem Minerva Mcgonagall i to ja będę w tym roku uczyła was transmutacji… - Lekcja zleciała im szybko, podobnie jak kolejne. Na każdym przedmiocie nauczyciele wydawali się mili, poza eliksirami. Było widać, że nauczyciel nie przepada za gryfonami. Po ostatniej lekcji Hermiona pożegnała się z Ginny i poszła na błonia sama. Musiała przemyśleć parę rzeczy. Rozglądnęła się po okolicy, która wieczorem miała w sobie wiele grozy, ale również i uroku. Ruszyła przed siebie, aż nagle potknęła się o korzeń. Syknęła z bólu, lecz szybko zamilkła. Coś się poruszyło i zmierzało w jej stronę. Zaintrygowana dziewczyna wstała i cos złapało ją od tyłu. Chciała krzyknąć, lecz usłyszała przy swoim uchu męski, szyderczy głos. -Milcz idiotko, albo poderżnę ci gardło. – warknął, ale pomimo ostrzeżeń, Hermiona nie przestawała się miotać i wrzeszczeć. -Frank, ona ma być cała u Pana! Otumań ją albo coś, bo zaraz oszaleje!- dziewczyna próbując coś szybko wymyśleć i ugryzła napastnika, który ją puścił. Zaczęła uciekać w stronę lasu, ale oni rzucili na nią zaklęcie, mianowicie Levicorpus, przez co zawisła w powietrzu. -Powiedziałem coś do cholery?! – zamknęła oczy i uderzył w nią czerwony promień, po chwili była ciemność. -Uważaj na nią, Pan nas zabije, jeśli jej coś zrobimy, a uwierz, nie mam ochoty być jedzeniem dla jego pupili. Rusz się!- zawinął dziewczynę w płaszcz i wziął na ramiona. Teleportowali się z głuchym trzaskiem w ciemny korytarz, a następnie weszli w drzwi. Podążyli za skrzatem, który wskazał im drogę. -Nareszcie… - szepnął Pan…
_________________________
Witam z nowym rozdziałem! Zaczynamy wakacje moi drodzy <3
Shalerva.

wtorek, 24 maja 2016

Rozdział 5

- Miona, wyłaź z tej łazienki! Ile można tam siedzieć?! - Dracon pukał poirytowany w drzwi. Mieli pół godziny, ale dziewczyna siedziała tam już od dwóch. - Mówiłam ci, musze ładnie wyglądać, w końcu pierwszy dzień! Może jakiś chłopak mnie zauważy? - rozmarzyła się, a chłopak się skrzywił. Najwidoczniej, ona nie zauważała, że to on chciałby być tym chłopakiem. Ale on ją jeszcze zdobędzie. - Dobra, dobra, wyłaź! Po długich prośbach, Hermiona wyszła, prezentując się nienagannie. Długie włosy wyprostowała, założyła legginsy, a do tego czarną bluzkę na ramiączkach z logiem zespołu Guns’ N Roses. Rzęsy delikatnie pociągnęła tuszem, a paznokcie miały kolor jasnego różu. Chłopak przez chwilę zaniemówił, lecz nie dał po sobie tego poznać. Wpadł do łazienki, gdzie szybko się ogarnął. Ubrał się w czarne spodnie, do tego koszulkę z logiem Ramones, a na to bordową koszulkę. Włosy postawił na żelu i spryskał się perfumami. Wszystko zajęło mu około dziesięciu minut, a rodzice już wołali ich na dół. Zgarnął swój i Miony kufer, następnie zszedł na dół i dał go do bagażnika. Wszyscy wsiedli i ruszyli na peron. 20 minut później… - Nie ma mowy! - przerwała Hermiona Lucjuszowi. – Chyba żartujesz, że dobrowolnie wbiegnę w ściane?! - Więc…- zaczął Dracon. - Nie zaczyna się zdania od więc - mruknęła brązowowłosa pod nosem. Narcyza zaśmiała się. - Pokaże wam jak się to robi. Tylko upewnijcie się, że nikt na was nie patrzy! – Zrobiwszy to, po chwili zniknęła w ścianie. - Co to ma być, magia? Wszyscy się zaśmiali. Nagle chłopak złapał ją za rękę, a następnie pociągnął w stronę ściany i po chwili byli po drugiej stronie. Zaśmiał się, widząc, że dziewczyna tupnęła nogą. - Złość piękności szkodzi – powiedział Lucjusz, pojawiając się obok nich. Wrażenie było niesamowite. Na peronie było bardzo tłoczno, jednak nikomu to nie przeszkadzało. Wszyscy przepychali się między sobą, dzieci wsiadały do pociągu. W pewnym momencie Hermiona zauważyła żabę, która siedziała na ramieniu Draco, który nie zdawał sobie z tego sprawy. Zaśmiała się i zgarnęła zwierzę do ręki. - Prze..przepraszam, to chyba moja żabka… - powiedział pyzaty chłopak, na oko w ich wieku, który się nagle pojawił. Miona podała mu ją. – Neville Longbottom jestem… A wy? - Dracon Malfoy oraz Hermiona Granger. Miło nam cie poznać, Neville – uśmiechnęła się, a blondyn skinął głową. Nagle zabrzmiał im w uszach odgłos gwizdka, który oznaczał odjazd pociągu za pięć minut. - Wsiadajcie dzieciaki! Piszcie do nas. – Narcyza ucałowała każdego z osobna, a następnie pogoniła ich do pociągu, do którego wsiedli z poznanym chłopakiem. - Możecie usiąść ze mną! - powiedział Nev. - Nie dzięki, woli… - Hermiona przerwała Draconowi. – Chętnie. – Wybrała wolny przedział i rozsadziła się pod oknem. Fretka usiadł obok niej, a chłopiec naprzeciwko. - Opowiesz nam jak jest w Hogwarcie? - Oczywiście! Są w nim cztery domy… Gryffindor, który odznacza się odwagą, Ravenclaw, w którym dominuje mądrość, Hufflepuff w którym są ludzie pracowici oraz sprawiedliwi, i Slytherin. Aby być w nim, musicie być sprytni oraz przebiegli. Gryffoni oraz Ślizgoni od wieków toczą ze sobą walki, nie lubią się. Nie do końca wiemy dlacz… - Przerwało im pukanie do drzwi. - Można się dosiąść, Neville? – Do przedziału wszedł rudy chłopak. Poprawka. Dwóch rudych chłopców, mianowicie bliźniaków. Rozglądnęli się po przedziale na chwile zatrzymując wzrok na dziewczynie. – Ouu… Witam, witam! Jestem Fred, a to jest mój brat George. – Podali ręce najpierw do Hermiony, a następnie do Dracona. Wymienili uściski. - Jasne, wchodźcie! – oznajmiła dziarsko puszysta, na co blondyn przewrócił oczami. Chłopcy się rozsiedli. - Właśnie opowiadam im o Hogwarcie, jadą na pierwszy rok – Neville wyglądał na podnieconego sytuacją. - Wyglądacie na starszych – powiedzieli równo bliźniacy. – Ile macie lat? Wszyscy oprócz Dracona zaśmiali się. Miona odwróciła się w jego stronę. - Heej – szturchnęła go w biodra. – Uśmiechnij się głupku - szepnęła tak, aby tylko on usłyszał. On tylko wzruszył ramionami, na co ona się skrzywiła. Wstała z miejsca. - Idę się przejść. – Wyszła z przedziału i włożyła ręce do kieszeni. Wyczuła tam monety, i wyjęła jedną. – Co to jest? – mruknęła do siebie. - To jest galeon. - Dziewczyna podniosła wzrok i zobaczyła chudego chłopca o kruczoczarnych, rozczochranych włosach. – Płaci się nimi w czarodziejskim świecie - uśmiechnął się do niej i podał rękę. – Harry Potter. Hermiona odwzajemniła uśmiech i również podała dłoń. - Hermiona Granger. Jestem tu nowa, nie za bardzo wiem o co chodzi… - Jesteś z rodziny nie magicznej? – zapytał wyraźnie zaciekawiony. - Nie, nie. Tylko rodzice ukrywali przede mną i przed moim przyjacielem to, że jesteśmy czarodziejami. Dla naszego dobra, czy coś… - zamyśliła się. Chłopak zmarszczył brwi, wyraźnie zaintrygowany, lecz nie skomentował tego w żaden sposób. - Cóż, fajnie by było, gdybyś trafiła do Gryffindoru - uśmiechnął się. – Może będziemy mieć razem zajęcia – powiedziawszy to, ruszył do przedziału, ale drogę zagrodził mu kolejny rudowłosy chłopak. - Cześć Ron, szukasz czegoś? - zapytał Harry. - Ee, nie. Właściwie, to tak. Ciebie, zaczynamy grę w eksplodującego durnia i brakuje nam dwóch osób. Masz ochotę? - Podniósł wzrok na Mionę, lecz ona odwróciła się i poszła w stronę przedziału. Nie miała ochoty na rozmowę, poza tym Draco zapewne się martwi. Wchodząc do przedziału, zauważyła dziewczynę, która siedziała obok blondyna i starała się go zagadać. Neville siedział z kolei ze zmarszczonym czołem i patrzył przez okno. Brunetka usiadła między Nevillem, a Fredem i zagadała ich. - Mam karty, macie ochotę zagrać? - Co masz? Katar? – zapytał Neville. - KARTY. Jaki katar? – zaśmiała się, gdyż myślała, że chłopak żartuje, lecz on patrzył na nią zdziwionym wzrokiem. – Serio nie wiesz co to? - nie można zaprzeczyć, że była w lekkim szoku. - No… Nie bardzo. - Wzruszył ramionami. - Z czym to się je? – spytał ponownie. Znowu parsknęła śmiechem. - Nauczę was grać w makao. Kolejne pół godziny minęło im na wspólnym graniu, jednak bez Dracona, który był zajęty czarnowłosą dziewczyną. Po chwili do przedziału wszedł mężczyzna, który na oko był dwa lata starszy od nich. Zakomunikował, że należy już przebrać się w szaty. Przez dziesięć minut było lekkie zamieszanie, ale już po chwili pociąg stanął z cichym skrzypnięciem. Wszyscy po kolei wychodzili z pojazdu. Fretka chciał dotrzeć do Hermiony, lecz ona nie reagowała na jego wołanie. Dołączyła się do Harry’ego i Rona, który od momentu, gdy ją zobaczył ten drugi, chciał ją poznać. Widok był niesamowity. Wielki zamek, otoczony z jednej strony lasem, z kolejnej wielkimi błoniami, z jeszcze jednej wielkim jeziorem, robił ogromne wrażenie. Księżyc oświetlał im drogę, którą szli w stronę jeziora, gdzie czekały na nich łodzie, na których mieściło się po sześć osób oraz opiekun. Hermiona wsiadła na jedną z Harrym, Ronem, Fredem, Georgiem oraz Nevillem. Nie interesowało ją, co zrobi Draco, ponieważ zdecydowała się go olewać, tak jak robił to on. Myślała, że będą musieli wiosłować, lecz okazało się, że łodzie płyną same, bez niczyjej pomocy. Po pięciu minutach wyszli na brzeg, a następnie podążyli do zamku, przy którym stali inni nauczyciele, gotowi przywitać uczniów w nowym roku szkolnym. Po wymienieniu uprzejmości, ruszyli do sali, która, jak wierzyć nazwie nad drzwiami, nazywała się Wielką Salą. Osoby, które były na roku wyższym niż pierwszy ruszyły do swoich stołów, które były oznaczone kolorami: pierwszy od lewej był zielony, następnie niebieski, czerwony oraz żółty. Hermiona rozejrzała się, po czym zauważyła Dracona, który patrzył na nią. Zrobił pytającą minę, lecz dziewczyna nie zareagowała. Skupiła się na wysokim mężczyźnie z długą, siwą brodą. Zastukał w kielich, a echo rozniosło się po pomieszczeniu. - Witajcie! - odezwał się głębokim głosem. – Witajcie na kolejnym roku w Hogwarcie! Mam nadzieję, iż będzie równie dobrze produktywny jak w ubiegłym roku, oraz że ostatnie klasy bezbłędnie zdadzą egzaminy końcowe. A pierwszoroczniakom życzę… Szczęścia! – zaśmiał się. – Na początek ceremonia przydziału. – Usiadł na miejsce, a przed mównicę wyszła kobieta, która trzymała w ręce starą czapkę. - Nazywam się Minerva McGonagalll. Będę wyczytywała po kolei alfabetycznie wasze imiona. Kogo wypowiem, proszę, aby usiadł na tym krześle, a Tiara Przydziału przyzna wam dom, w którym macie być oraz w którym będziecie siedem lat. Zaczynamy! - Położyła tiarę na krześle, która zaczęła śpiewać swój hymn, jak co roku. Gdy skończyła, odezwała się Minerva: - Jako pierwszy Kim Basic. Na krześle usiadł ciemnowłosy chłopak. Lekko drżały mu ręce. Kobieta założyła mu na głowę czapkę, która nagle ożyła! - Taaak… Kim… Twoja matka była w Slytherinie, jednak ty…- Zamilkła na chwilę, jakby się namyślała. - RAVENCLAW!! Przy stole z niebieskim kolorem wybuchła wrzawa oklasków. Po pięciu minutach zostało wyczytane jej imię i nazwisko: - Hermiona Granger. Szatynka przecisnęła się przez tłum i usiadła na krześle. Tiara lekko opadła jej na oczy, więc poprawiła ją nieśmiałym ruchem. - Granger… Nie powinnaś być tu przypadkiem 3 lata temu?- mruknęła cicho, tylko do niej. – GRYFFINDOR! – wrzasnęła głośno, a dziewczyna odetchnęła z ulgą. Odłożyła czapkę na miejsce i pobiegła do stołu czerwonych. Usiadła między Ronem i Fredem, a naprzeciwko Harry’ego. Czekała na moment, kiedy Malfoy będzie przydzielony. W końcu został wywołany, a brunetka zamknęła oczy wyczekując tego momentu. - SLYTHERIN! - O nie… - szepnęła. Po chwili patrzyła na Dracona, który ruszył do stołu zielonych. Była bliska wypuszczeniu łez. Jednak nie mogła tego zrobić na oczach wszystkich. Po pół godzinie na mównicy pojawił się Dumbledore, dyrektor szkoły. – Smacznego! – zawołał, a misy zapełniły się jedzeniem, lecz ona nie miała ochoty jeść. Ledwie ruszyła jajecznicę. Gdy wszyscy byli najedzeni, prefekci odprowadzili pierwszoroczniaków do komnat. Minęła się z przyjacielem, jednak nie popatrzyła na niego. Kiedy dotarli na miejsce, poszła szybko do pokoju. Bała się. Musiała to przed sobą przyznać. Samej przez to przechodzić nie będzie łatwo. Obawiała się, iż jej przyjaźń może nie przetrwać. Co wtedy? Chyba się załamie. Jedno jest pewne: to będzie ciężkie siedem lat…
______________

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 4



*-Tak więc...*
 - Zostaje.
Rodzicom Hermiony lekko zrzedła mina, lecz nie dali tego po sobie poznać.
-Będziemy cie odwiedzać  tak często jak się da, skarbie…- powiedziała Jean.- Kochamy cie córeczko – przytuliła dziewczynę.
- Ja też was kocham. Będę dzwoniła. Obiecuje- Panna Granger odsunęła się trochę, i przytuliła każdego po kolei.
Małżeństwo wyszło po godzinie, a Hermiona razem z nimi. Draco po chwili też do nich dołączył. Dziewczyna pomogła się im spakować. Siedzieli właśnie w dużym salonie, gdzie dominował kolor kawowy. Wielka skórzana sofa, stała na środku pokoju. Przed nią stał niewielki stolik do kawy, a na ścianach wisiały różne zdjęcia, obrazki. Naprzeciwko sofy oraz stolika był wielki plazmowy telewizor. Pokój był połączony z kuchnią, która była w kolorze kremowym. Wystrój był bardzo nowoczesny.
  Nie chciała opuszczać  tego domu, więc zapytała się rodziców…
- Mamo, nie mogłabym tu zostać i zamieszkać?
Jean przygryzła warge.
-Masz 14 lat skarbie, jesteś za mała.
Dziewczyna westchnęła.
- A po drugie we wrześniu zaczynacie szkołę w Hogwarcie, więc nie ma sensu.
- No dobrze…- wyszli z domu. Draco objął Mione ramieniem, aby dodać jej otuchy. Wyglądała jak zwykle ślicznie. On też prezentował się nienagannie.
  Doszli do lotniska, mieli dość niedaleko. Hermiona popłakała się, ale nie trwało to długo. Przytulili się nawzajem. Niespodziewanie pan Granger poprosił Dracona na stronę.
- Słuchaj Draco. Widzę że zależy ci na Hermionie. Błagam. Zaopiekuj się nią.
Draco stał przez chwilę jak oniemiały. Skąd on wiedział? Aż tak to widać?
- O-oczywiście wujku… - przytulił mężczyznę.
 Chwilę później patrzyli jak odlatują. Hermiona wtuliła się w Draco.
-Csi.. .Będzie dobrze.- pocieszał.
-W-wiem…  M-możemy już iść? Trochę mi zimno…
- Oczywiście.
Ruszyli w stronę domu. Chłopak klną na siebie za to że nie miał przy sobie żadnej bluzy. Płynnym ruchem wziął Hermione na ręce, i już pędzili do domu. Dotarli dość szybko, bo biegli. Położył ją w łóżku, było widać że zmarzła. Prędko zrobił ciepłą herbatę oraz przygotował leki na wszelki wypadek. Kazał wypić jej ciepły napój, a sam nalał ciepłej wody do wanny. Chwile później zaniósł ją na rękach do łazienki.
- Poradzisz sobie?
- T-tak…
- Jak coś to wołaj.
Wyszedł z łazienki i skierował się do pokoju, aby pościelić łóżko.
 Hermiona wyszła po 20 minutach. Wyglądała dużo lepiej niż wcześniej.
- Jak się czujesz? –zapytał z troską.
-Dobrze.- podeszła do chłopaka i pocałowała go w policzek.- Dziękuję.
Draco uśmiechnął się.
- A teraz idziemy spać.
Miona posłusznie położyla się i po chwili zasnęła…
                Miesiące leciały jak z bicza strzelił. Ani się obejrzeli był już sierpień i trzeba było iść na ulice… Przekątną? A nie! Pokątną, aby zrobić zakupy. Dostali listę rzeczy potrzebnych do szkoły.
HOGWART SZKOŁA MAGII I CZARODZIEJSTWA

UMUNDUROWANIE
Studenci pierwszego roku muszą mieć :
1. Trzy komplety szat roboczych (czarnych)
2. Jedną zwykłą spiczastą tiarę dzienną (czarną)
3. Jedną parę rękawic ochronnych (ze smoczej skóry albo z podobnego rodzaju)
4. Jeden płaszcz zimowy (czarny, zapinki srebrne)
UWAGA : wszystkie stroje uczniów powinny być zaopatrzone w naszywki z imieniem


PODRĘCZNIKI
Wszyscy studenci powinni mieć po jednym egzemplarzu następujących dzieł :
Standardowa księga zaklęć (1 stopień) Mirandy Goshawk
Dzieje magii Bathildy Bagshot
Teoria magii Adalberta Wafflinga
Wprowadzenie do trandmutacji (dla początkujących) Emerika Switcha
Tysiąc magicznych ziół i grzybów Phyllidy Spore
Magiczne wzory i napoje Arseniusa Jiggera
Fantastyczne zwierzęta i jak je znależć Newta Scamandera
Ciemne moce : Poradnik Samoobrony Quentina Trimble'a


POSOSTAŁE WYPOSAŻENIE
1 różdżka
1 kociołek (cynowy, rozmiar 2)
1 zestaw szklanych lub kryształowych fiolek
1 teleskop
1 miedziana waga z odważnikami
Studenci mogą mieć także jedną sową ALBO jednego kota, ALBO jedną ropuchę

PRZYPOMINA SIĘ RODZICOM, ŻE STUDENTOM PIRWSZYCH LAT NIE ZEZWALA SIĘ NA POSIADANIE WŁASNYCH MIOTEŁ
- O kurcze. Różdżkę? Kociołek? – zdziwiła się dziewczyna.
-A co? Chciałaś palcem czarować?- Narcyza zaśmiała się.
Hermiona zachichotała. Zdecydowała że pójdzie się przebrać . Wybrała dość luźny strój. Uwielbiała ten zestaw. Gdy zeszła na dół, zobaczyła że Draco również był już ubrany.  Uśmiechnęła się do niego, a on odwzajemnił. Również Lucjusz się uśmiechnął, który przyglądał się temu z daleka. Przeczuwał że będą dobrą parą.
- Dobra, dobra! Jedziemy na Pokątną!- wsiedli do auta na tylne siedzenia. Jechali około 15 minut. Gdy weszli na tą ulicę, powitały ich wszelakie sklepy. Były cudowne. Tyle dzieci które również wybierały się do Hogwartu…
- I jak się podoba?
- Jest świetnie! – powiedzieli równo, po czym zachichotali.
-Najpierw potrzebna nam szata…

-Tak więc idziemy do Madame Malkin.- powiedziała Narcyza.

Weszli do dość dużego sklepu z wieloma szatami. Ich interesowały czarne. Więc przymierzali. Wyszli po pół godzinie. Następnie kupili sobie dwie tiary oraz dwie pary rękawic. Kupli płaszcze, a następnie ruszyli do sklepu z różdżkami. Powitał ich staruszek, który- jeśli wierzyć tabliczce na biurku- nazywał się Garrick Ollivander.

-Ach! Witam w moich skromnych progach Hermione Granger oraz Dracona Malfoya! Dla panienki… Proszę spróbować tą różdżkę. Zamachnij się. – Dziewczyna wykonała ruch ręką. Z jej różdżki wyleciało stado małych ptaszków.

- Tak myślałem że będzie dobra. Różdżka o długości 10¾ cala, wykonana z winorośli, której rdzeniem jest włókno ze smoczego serca- uśmiechnął się.- Teraz dla pana, panie Malfoy. Jest to 10-calowa różdżka wykonana z głogu, której rdzeniem był włos z ogona jednorożca, odpowiednio giętka. Proszę spróbować.- chłopak machnął różdżką, z której poleciały iskry. – O! Bardzo dobrze. Za obydwie należy się 20 galeonów. – zapłacili i wyszli.

-To teraz kupujemy kociołek!- weszli do odpowiedniego sklepu i kupili dwa kociołki. Następnie poszli do Esów i Floresów, aby kupić książki.

-No! Teraz pozostaje kupić jakiegoś pupila- powiedział Lucjusz, gdy po 20 minutach wyszli z księgarni.

- Pupila? Co masz wujku na myśli?

-Hm.. Sowe? Kota?

Uśmiechnęli się i weszli do sklepu. Draco kupił sobie puchacza czarnego którego nazwał Smok, a Hermiona kupiła kota, którego nazwała Krzywołap.

- Krzywołap?- prychnął- Bardziej Krzywonóg.

Wszyscy się zaśmiali prócz Hermiony.

-Jest bardzo mądrym kotem.

-Dobra! Spokojnie. Teraz idziemy na lody.

Draco poruszył sugestywnie brwiami w stronę Hermiony, gdy jego rodzice nie patrzyli.

-Debil – mruknęła pod nosem.

Chłopak się zaśmiał. Weszli do jakiejś lodziarni. Dziewczyna kupiła sobie loda czekoladowego, a Draco śmietankowego. Poszli do auta w świetnych humorach. Nagle usłyszeli jakąś kłótnie. Zaintrygowani przyjaciele podeszli bliżej. Zobaczyli dwie osoby, jedną niską brunetkę oraz wysokiego bruneta.

-Nicolas oddawaj to!- krzyknęła.

-Poproś.

-Proszę!

Chłopak zaśmiał się i oddał jej ową rzecz. Była to książka.

-Alleluja. Dziwie się jak wytrzymałam z tobą te 14 lat pod jednym dachem-mruknęła.

-Oj Emma, Emma.

Draco i Hermiona zachichotali i wrócili do auta.

- No, nareszcie.

Wsiedli do auta i ruszyli w drogę powrotną. To będzie wspaniały rok. 

_____________________

Hej! Wiem, jestem okropna. Ale napisałam! I się poprawie :D Komentujcie, bo chce wiedzieć czy mam dla kogo pisać. 

Hermiona <3 

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 3

Hermiona popatrzyła na chłopaka wzrokiem godnym bazyliszka.
-No już się nie złość- powiedział, ale dziewczyna była nieugięta. Odwróciła wzrok i weszła do środka.
- Siadajcie- mruknął Lucjusz, a Draco już wiedział że taki ton nie wróży nic dobrego. Obawiał się najgorszego. Nic nieświadoma Hermiona siedziała na sofie. Musi jej powiedzieć to, do czego sam doszedł.
- Miona, wiem że jesteś zła, ale to jest ważne. Błagam, chodź ze mną chwile.
Dziewczyna wstała, pokazując że dalej jest zła podeszła do wskazanego miejsca.
- Pamiętasz co wczoraj usłyszeliśmy?
-Mhm- mruknęła przypominając sobie wczorajszy kawałek rozmowy swojej mamy z mamą Dracona
- Tak więc, widzę że mój ojciec nie jest w wyśmienitym nastroju, co nie zdarza się często. Dlatego wnioskuje że mają nam do powiedzenia coś ważnego, nie koniecznie dobrego do powiedzenia. Błagam. Cokolwiek powiedzą nie płacz, nie krzycz ani nie wyrywaj się. Pamiętaj że obiecałem ci coś. Przetrwamy to razem. Obiecaj mi to!
-Ale...
-Nie ale! Obiecaj mi!
Popatrzyła na niego podejrzliwie, ale powiedziała.
-Obiecuje.
Smok odetchnął z ulgą, i pocałował ją w policzek.
-Dziękuje, Draco.
-Za co?
-Za to że jesteś.
Chłopak uśmiechnął się do niej.
-Idziecie?- zirytowała sie Narcyza
Poszli do salonu i usiedli.
-Tak więc.- odchrząknął Lucjusz- mamy wam coś do powiedzenia...
Gdyż... Dobra nie wiem od czego zacząć. Jesteście... Czarodziejami.
Popatrzyli po sobie, i wybuchli niekontrolowanym śmiechem.
-Dobra hahahaha, a tak naprawdę?
-To jest prawda.
-Tak, a ja jestem wróżką- powiedział blondyn.
-Jesteś czarodziejem, a do wróżki nie dużo ci brakuje.- powiedziała Narcyza, wyciągnęła patyk i wypowiedziała dwa słowa:
-Wingardium Leviosa.- i wazon z kwiatkami unosił się nad podłogą.
Zaniemówili z wrażenia.
-Cyziu to nie Leviosaa, tylko Leeviosa. - zaśmiała się Jean.
-Oj tam.
-A druga sprawa... Powinniście chodzić do Hogwartu...
-A co to ten cały Hogwart?
- Szkoła dla czarodziejów.
Zamurowało ich. I że oni mają jakieś magiczne zdolności? Błagam...
-A dlaczego nam tego nie powiedzieliście wcześniej?- spytała dotychczas milcząca Hermiona.
-Chcieliśmy, abyście mieli normalne życie.
-Ale zdawalibyście sobie sprawę, że z biegiem czasu dowiedzielibyśmy się o tym?
-Hm... Byłaby taka prawdopodobieństwo.
-Tylko prawdopodobieństwo?- zapytali równo.
-No tak. Poprosiliśmy Dumbledora, aby nic nikomu nie mówił. Chciał was wziąć do Hogwartu jak mieliście jedenaście lat, jednakże odmówiliśmy. Nie miejcie nam tego za złe. My chcieliśmy żebyście mieli normalne, spokojne życie.
-Miona... My z tatem chcieliśmy się wyprowadzić... Lecz braliśmy pod uwagę że nie będziesz chciała, i ustaliliśmy że możesz wybrać. Albo zostajesz tutaj, w Malfoy Manor, lub jedziesz z nami.
Hermiona zaniemówiła.
-Ale... Jezu.- Ukryła twarz w dłoniach.- Dajcie mi czas do namysłu...
-Ale my dzisiaj wieczorem wyjeżdżamy.
-Tak więc...
--------
Hej. Jak widzicie nie będą zaadoptowani. Ten rozdział dedykuje:
-Kamilowi
-Oldze
Ale przede wszystkim
Wiktorii!
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania : ))

czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 2

Wzruszenie ścisnęło jej gardło. Bez słów podbiegła do sceny i przytuliła chłopaka.
-Draco jesteś najlepszym przyjacielem jakiego każda dziewczyna chciałaby mieć. Kocham cie po prostu!
-Tak wiem Miona. Też cie kocham-zachichotał.-teraz mnie puść bo mnie udusisz.
-Nie ma szans.- powiedziawszy to wtuliła się mocniej w przyjaciela.
To był najszczęśliwszy dzień w jej życiu. Ale wszystko co dobre szybko się kończy. Byli właśnie u dziewczyny w domu. Chcieli zejść na dół po coś do jedzenia. Przypadkowo usłyszeli rozmowę swoich rodziców.
-Narcyza to nie może dłużej trwać. Dlatego z Georgiem zadecydowaliśmy się wyprowadzić.
-Ale Jean! Pomyśl o Mionie, o Draco! Oni nie przeżyją bez siebie!
-Wiem. Dlatego zadecydowałam że powiem o wszystkim Hermionie, i ona sama zadecyduje czy zostanie.
Co to wszystko ma znaczyć?! Co nie może dłużej trwać? Draco popatrzył na towarzyszkę. Miała łzy w oczach. Wypuściła paczke z chipsami, które rozsypały się po podłodze. Odwróciła się i pobiegła na górę. Chłopak pobiegł za nią, lecz ona zdążyła zamknąć się w swoim pokoju. Malfoy bezradnie uderzył pięścią o ścianę. Nagle przypomniał sobie o drzwiach z pokoju gościnnego do pokoju Miony. Szybko przeszedł przez te drzwi i nie pukając wparował jej do pokoju. Była na balkonie i płakała. Wydawała się taka bezbronna. Podszedł do niej i przytulił ją. Słowa były zbędne. Wiedział, że na nią nie działają bezsensowne pocieszenia. Ciałem dziewczyny wtrząsnął szloch. Chłopak wziął ją na ręce i położył na łóżku. Pocałował ją w czoło i miał wychodzić, gdy usłyszał cichy szept
-Draco?
-Mm?
-Zostaniesz ze mną?
Bez wahania się zgodził. Położył się obok i mocno przytulił ją do siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Draco wychodzimy- powiedziała Cyzia, wchodząc do pokoju Hermiony. To co tam zobaczyła zszokowało ją, ale zarazem rozczuliło.
-Jean. Chodź tu. Ale cicho.
-Hmm?
Na łóżku leżały dwie osoby. Była to zapłakana Hermiona i troskliwy Draco który trzymał ją w objęciach. Wyglądało to tak, jakby była najcenniejszym skarbem, za którym jest wstanie skoczyć w ogień.
-Myślisz że usłyszeli coś z naszej rozmowy?
-Coś napewno.
-I co my teraz zrobimy?
~~~~~~~~~~~

Obudziło go jasne światło. Lucjusz Malfoy przeciągną się na łóżku.
-Narcyza?
Brak odpowiedzi.
-Draco? - zawołał głośniej.
Nikt się nie odezwał. Spokojnie. Zadzwoni do nich na telefon. Wybrał numer swojej żony.
Pierwszy dźwięk.
Drugi dźwięk.
Trzeci dźwięk.
-Witam. Narcyza Malfoy przy telefonie.
-Cyziu co tak oficjalnie?- zaśmiał się.
-O. Lucjusz.
-Gdzie jesteście?
-U Grangerów. Draco zasnął u Miony. Szczegóły powiem ci później.
-Dobra. Ja już wszystko przygotowałem. Myślę że są gotowi do tego by im powiedzieć. Zaprosimy ich do siebie i spokojnie im to powiemy. Myśle że będą w szoku. Dracon to jakoś przyjmie. Boje się o Mione. Ale Draco się nią zaopiekuje.
-Dobra. Ja powiem Jean o planie.
-Dobra. To do zobaczenia.
-Cześć.
~~~~~~
Obudził mnie szloch. Otworzyłem swoje oczy.
-No już Miona. Prosze cie. Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. Będę cały czas przy tobie.
-Obiecujesz?
-Tak.- tylko to moge jej obiecać. Że będę zawsze przy niej.
-Dobra. Trudno. Co ma być to będzie. - powiedziała wstawając.- Teraz idę się przebrać, i idziemy na miasto. Na zakupy.
-Coooo?! Błagam cie Miona- jęknąłem
-Nie ma błagam. Już.
-Draco? Hermiona?- zawołał George.- zejdźcie tu na dół.
Popatrzyli po sobie.
-Chwila przebiorę się.-krzyknęłam.
Wzięłam bluze Draco, którą kiedyś zostawił. Do tego czarne spodnie.
-Ej! To moja bluza!- powiedział kiedy wyszłam z łazienki.
-Teraz już moja- zachichotałam.- dobra chodź na dół.- pociągnęłam go za rękę.
-Jedziemy do Malfoy Manor.- wszyscy się zaśmiali nerwowo. Tato od małego nazywał tak dom Dracona, gdyż był bardzo bogato urządzony.-Dobra chodźcie.
-Ejejejeje!! Jestem nie pomalowana! I mam szope na głowie.
- Tego i tak już nie zmienisz- powiedziała mama.
- Mamo!
-Oj dobra. To był taki joke* na początek dnia. Idź sie ogarnąć.
Pobiegłam na górę. Uczesałam włosy w luźnego warkocza na bok i pomalowałam oczy. Zbiegłam na dół, i prawie bym sie wywaliła gdyby nie Draco.
-Eh puszysta. Ty!- powiedział ze świetnie udawanym szokiem.- ogarnęłaś włosy! Teraz będziesz pół-puszysta- powiedział z dumą.
-Oj fretka, nie marudź tylko chodź.
Jechaliśmy około piętnaście minut. Dojechaliśmy na miejsce. Na schodach czekał na nas wujek Lucjusz.
-Cześć wujku.
-Cześć Miona. Ale urosłaś! Twoje włosy! Coś z nimi zrobiłaś?
-Ja...
-Uczesała- wtrącił Draco i zaczął niekontrolowanie chichotać..

~~~~~~~~~~~~~~~

Witam tym razem o 22:40! Jak widzicie rozdziały są dłuższe. Zapraszam do komentowania, bo każdy komentarz to motywujący kop w dupe! Dzięki XD.

Hermionaa ;3

czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 1


Brązowooka dziewczyna siedziała w salonie czekając na gości. Zawsze się cieszyła,  że znowu zobaczy swojego najlepszego przyjaciela. Pomimo iż mieli tylko 14 lat bardzo dobrze się rozumieli i jak na swój wiek byli bardzo dojrzali. 
-Mamo kiedy przyjdą?- zapytała.
-Spokojnie Hermiono. O ,już widzę ich auto.- dziewczyna jak na komendę się zerwała i pobiegła do drzwi. Usłyszała ciche pukanie do drzwi. Uradowana otworzyła.
- Ciocia Cyzia!- krzyknęła i wtuliła się w kobietę.
-Cześć Mionka.
- A gdzie wujek?
-Musiał załatwić ważną sprawę.- powiedziawszy to weszła do salonu.
-Draco!- przytuliła chłopaka. 
- Cześć.
Weszli do środka. Hermiona wzięła Draco na górę. Usiedli na łóżku. Jej pokój był koloru kawowego. Naprzeciw łóżka stało białe biurko zapełnione jakimiś notatkami, książkami oraz długopisami.
- Co tam u ciebie?
- W porządku.- powiedziała smutna.
-A tak naprawdę?
-Nie wiem o co ci chodzi...
-Daj spokój Miona. Nie potrafisz kłamać.
- Jak mówie że nic to nic!- fuknęła.
Zszokowany chłopak już się więcej nie odezwał. Nie znał dziewczyny od tej strony. Zauważył że po policzku dziewczyny spływa łza. Szybko się odwróciła żeby nic nie zobaczył. 
-No Miona... Nie płacz.- przytulił dziewczynę.- Ppowiedz. Na mnie zawsze możesz polegać. 
-Nic takiego. Ale od pewnego czasu moja mama dziwnie się zachowuje.
Chłopak spojrzał na nią.
- Serio? Moi też.
-Nie pomagasz.-zirytowała się. 
Zastanowił się jakby tu ją rozbawić.
-Wiem! Idziemy na łyżwy. 
-Ale ja nie potrafię jeździć- zaprotestowała.
- To cie nauczę. Wynajmę całe lodowisko tylko dla nas.
Dziewczyna zastanowiła się.
-Będziesz mnie trzymał?
- Tak. Obiecuje że nic ci przy mnie nie będzie. 
Pokiwała głową. Draco wyjął swój telefon. Przez dłuższą chwilę załatwiał wszystko. 
- Gotowe. Ubieraj się.
Podeszła do szafy. Wyjęła swój zimowy sweter w renifery, do tego czarne legginsy, które idealnie podkreślały jej  zgrabne nogi. Weszła do łazienki, przebrała się i zrobiła czarne kreski na oczach. Do tego zrobiła roztrzepanego koka. Wyglądała ślicznie. Nie żeby stroiła się dla fretki (nawiasem mówiąc, wymyśliła to przezwisko sama bo Malfoy przypomina fretkę, a on za to przezywa ją puszysta. Przez jej nieogarnięte wiecznie włosy.)
-Miona, dzisiaj.- zirytował się blondyn.
-Dobra gotowe.- wyszła z łazienki i okręciła się dokoła osi.-I jak?
-Ślicznie, puszysta.- parsknął śmiechem
- Fretka, nie pozwalaj sobie.
Roześmiali się. 
- Okej. Chodźmy.
Wyszli z pokoju dziewczyny i skierowali się do drzwi.
- Wychodzimy!- krzyknęli równo co spowodowało kolejny napad śmiechu.
- Nie wróćcie późno.- powiedziała kobieta.
Zamknęli drzwi i ruszyli. 
Gdy dotarli na miejsce, Draco pomógł jej ubrać łyżwy. Chłopak wszedł na lodowisko i od razu zaczął sie popisywać.
-No chodź!
Pokiwała przecząco głową.
-Posiedzę sobie tutaj i popatrzę.- nagle zadzwonił jej telefon.
-Cześć Thomas. No w sumie ni...
- Tutaj Draco. Hermiona jest dzisiaj, jutro i pojutrze zajęta. Przez kogo? Przeze mnie. Dzięki, wezmę to pod uwagę. Żegnam. 
-MALFOY!
Chłopak pocałował przyjaciółkę w policzek.
-Nie gniewaj się.
- Na ciebie się nie da gniewać.
-No wiem. Urok osobisty.
-Skromniś.- szturchnęła go lekko w nos.
- Dobra chodź. 
Trwało to dość długo zanim ją namówił. W końcu się zgodziła.
-Zabije cie kiedyś.-mruknęła pod nosem
Malfoy sie zaśmiał. Nagle Hermiona wyrwała sie z jego ręki i runęła na lód. Chłopak zaczął sie śmiać. Nagle Miona podkosiła go i też spadł. Zrobił obrażoną minę. 
-No nie fochaj się.-powiedziała i teraz to ona pocałowała go w policzek. Nie podziałało. Jak na kobietę przystało też strzeliła focha. Wstała i odjechała. Nie oglądała się więc nie zauważyła że blondyn za nią jedzie. Chwile później jechał wtulony w jej plecy. Ona sie przestraszyła i krzyknęła ze śmiechem
-FRETKA! OCIPIAŁEŚ? 
-Tylko nie fretka!- zaczął ją łaskotać.
-No dobra, przestań! - zaczęła się śmiać
Puścił ją, ale złapał za rękę. 
-Chodź. Mam cie przecież nauczyć jeździć.
Nie obyło się oczywiście bez upadków. Oczywiście to była jego wina. Bo jej nie trzymał odpowiednio. Bo patrzył sie nie tam gdzie trzeba (No co? Przecież w tym wieku hormony buzują) Bo się zagapił. Ale to nigdy nie była jej wina. Ale się przyzwyczaił. Jego najlepsza przyjaciółka wiedziała o nim wszystko. I była ładna. 
Nie żeby coś, ale była serio ładna. 
-Draco- zirytowała się dziewczyna. 
-Oj sorrki. Zamyśliłem się. Chodź nauczę cie przeplatanki.
Przez chwile tłumaczył jej teorie, aby następnie przejść do praktyki.
-Patrz udało mi się!- pisnęła i rzuciła sie mu w ramiona.
-Brawo puszysta!- pocałował dziewczynę w policzek.- A teraz zapraszam na ciepłe kakao.
-Okej.
Wyszli. Po drodzę znaleźli przytulną kawiarnię, do której weszli. Podeszła do nich jakaś bardzo przesadzona  z wyglądem kelnerka.
-Co podać?- powiedziała słodkim głosikiem przystawiając się do Dracze. Miona poczuła zazdrość. Przysunęła się bardziej do Malfoya.
-Dwa kakaa.- powiedziała do kobiety zirytowana
Fretka zaśmiała się i objął ją.
-Co, zazdrość bierze?
-Troszeczkę.
Po chwili dwa ciepłe parujące kubki stały przed nimi.
Nagle Draco wstał. Podszedł do sceny. Muzyka zaczęła lecieć.
-Tą piosenke dedykuje mojej najlepszej przyjaciółce Hermionie!
If I had a plane where would I fly to?
If I had to use my brain for something else tell me what would I do?
And if I had a strange conversation with a lady in a waiting room about leaving all this doom and gloom.
If you could be anywhere where would you be?
If you could be anywhere would you be there with me?
If I could be anywhere I’d be there.
If I could be anywhere I’d be there with you girl.
If I had a clue I would know exactly what to do.
If I had a way to let you know where I wanted to go
And if I had a strange conversation with a lady in the street telling me to move my tired feet.
If you could be anywhere where would you be?
If you could be anywhere would you be there with me?
If I could be anywhere I’d be there.
If I could be anywhere I’d be there with you girl.
Take my chances
Break my glances
Wake those answers.
Anywhere but …
Take my chances
Fake my glances
Wake those answers
Anywhere but here
Yeahhh…

I’ll do it anywhere but here
I’ll do it anywhere but here.